niedziela, 26 czerwca 2005

bardzo krótki weekend

Niestety - tak to już jest,że czasem niemiłosiernie się dłuży,a czasem niewiadomo kiedy mija.Szczególnie,gdy pracujesz w sobotę,od rana do wieczora...Wczoraj musielismy nadgonić stracony czas z poniedziałku,więc od 6 do 14 było co robić.Potem zostało już "tylko" posprzątać,albo jak to się ładnie nazywa - hygiene cleaning,w wykonaniu moim i Marty.Nie było tak źle,tym bardziej,że nikt nam nad głową nie stał i nie pilnował.Zresztą my same doskonale znamy swoje obowiązki :) Jeszcze żeby było smieszniej - w piątek bylismy na kolacji w "Orchid Spring",gdzie pracuję w każdą sobotę wieczorem i moja szefowa zapoytała,czy dam radę przyjsć do pracy jeszcze po 12 godzinach pracy we Friedrick's....Spoko,co?Nie ma to jak być tytanem pracy i pracować...17 godzin???Powiedziałam zgodnie z prawdą,że niestety,ale nie dam rady.W następną sobotę - owszem,ale nie kiedy mam overtime w fabryce :) Wieczorem mielismy jeszcze gdzies się wybrać ze znajomymi,ale niestety...wypiłam jedno piwo siedząc przed komputerem i...poszłam spać,hehehehhe.Tak się nabalowałam,że ho,ho! Może dzisiaj gdzies pójdziemy?Taaak - jak Sebastian wróci z pracy...Pojechał na 6.00 i co?Jest 15.00 a Jego jeszcze nie ma...Potem chyba próba (baletu - jak mówi Marta :P )... Pożyjemy - zobaczymy :)

niedziela, 19 czerwca 2005

makro

A to moje szklane kuleczki i muszelki z Southport w makroujęciu :P Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Ładne?

Southport

Wczoraj była cudowna sobota - słońce,cieplutko...Pojechalismy do Southport - niewielkiego miasteczka nad morzem,na północ od Liverpoolu.Najlepsze generalnie w Southport jest to,że aby zobaczyć morze,trzeba isć do niego jakies...2-3 km?Hehehehe,naprawdę.Dzieje się tak dlatego,że tam wiecznie jest ODPŁYW,więc w ciągu dnia "nie ma morza".Nawet nie pomoże wejscie na molo,bo morze i tak jest jeszcze het,het dalej :) Ale nic to.Ja tam byłam i do morza doszlam piechotą :) Szlismy chyba ponad 40 minut,nawet nie wiem...I wtedy zaczął się PRZYPŁYW!Pierwszy raz w życiu zobaczyłam cos takiego.Zwykle,jak stoisz na plaży to woda przychodzi i odchodzi,a tu - woda tylko przychodzila,doslownie wdzierała się na brzeg...z prędkoscia chyba 1 metra na minutę.Niesamowite.Oczywiscie nie byłabym sobą gdybym nie zamoczyła w niej nog :) Cudownie było - upalny dzień,słoneczko,morska woda...Porobiłam trochę zdjęć,przywiozłam muszelki :) Ehhhhh,żeby tak wyglądało lato zawsze................ A oto fotki: Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com Image hosted by TinyPic.com

niedziela, 12 czerwca 2005