Witajcie Kochani!
Od wczoraj pracuję!Niestety muszę dojeżdzać codziennie 150km do Berlina do pracy i 150km spowrotem....Tak więc oprócz 8-godzinnego dnia pracy "tracę" 4 godziny na dojazdy,ale co ja mogę.......
Ufff,padam na twarz po pierwszym dniu,nogi włażą mi w "4 litery",ale wiadomo - trzeba się przyzywczaić.Praca na hali - realizacja zamówień ze sklepu internetowego :) Nie jest źle!
Praca pon-sob, w tm tyg 14-22.....Dlatego jestem nieobecna na gg,hehhee :) Ale staram się rankiem nadrabiać zaległości!
Trzymajta za mnie kciuki!Ściskam mocno i idę się szykować!papapa!
O rety! Ja zmieniałam pracę właśnie ze względu na długość dojazdów, a u mnie było to maksymalnie dwie godziny łącznie w obie strony. Nie zazdroszczę czterogodzinnej jazdy, oj nie!
OdpowiedzUsuńO wow! Praca w Berlinie - nieźle! Ale te dojazdy... Żeby tylko nie dały Ci za bardzo w kość :)
OdpowiedzUsuńGratuluję podjęcia zatrudnienia ale nie zazdroszczę dojazdów :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
i zapomniałam - dzięki pięknie za życzenia :*
UsuńA myslalam, ze ja mam zle z dojazdami do Warszawy. Zmieniam zdanie, Ty masz gorzej, gratuluję pracy ale nie zazdroszcze tych dojazdów. Ciekawe, czy idzie się do tego przyzwyczaić.
OdpowiedzUsuńwspółczuje dojazdów! ale może za jakiś czas to się zmieni?
OdpowiedzUsuńWspółczuję dojazdów, ale mimo wszystko gratuluję nowej pracy! Pierwsza pensja idzie na lalki?
OdpowiedzUsuńJeśli praca się opłaca nie ma co marudzić na dojazd! Wszystko się zmieni jak przyjdzie wpłata i kilka nowych lalek. :)
OdpowiedzUsuńWytrwałości życzę!
Gratuluje zajecia,ja sobie nie wyobrazam siedzenia calkowicie bez pracy,bo dostalabym chyba depresji;ja potrzebuje kontaktu z innymi (zywymi:P) ludzmi jak powietrza,pogawedka z pania w sklepie to nie to.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba sie pomeczyc,pomysl sobie ze pracujac jeszcze w polsce,w ostatnim miejscu gdzie mieszkalam w Warszawie do pracy mialam okolo 17 kilometrow i dojazd zajmowal mi w godzinach szczytu najmarniej poltorej godziny.A bylo to nadal to samo miasto,wcale nie za...upie jakies:] Wszystko w wiekszosci na stojaco,;latem czesto scisnieta jak sledz pomiedzy ludzmi w temperaturze dochadzacej do 50 stopni w nagrzanym autobusie,w korkach:/ PIEKLO.Wiec nie jest zle, jesli w dodatku praca jest fajna i nie placa zle to jest super:} Poza tym kto wie,moze sie mozna z czasem przeniesc blizej...zycie jest pelne fantastycznych rzeczy czasem to co zle okazuje sie najwspanialszym co nas spotkalo.
A my poczekamy az bedziesz miala czas:}
Ja bym chciała taką pracę, ale tutaj, w Polsce. Nie zazdroszczę dojazdów, czy to Ci się w ogóle opłaca? Podziwiam!
OdpowiedzUsuńPracy nie zazdroszczę :).
OdpowiedzUsuńJa do Berlina mam 120 :) Gdzieś niedaleko musisz mieszkać :)
OdpowiedzUsuńWkońcu masz trochę zajęcia! :) Bedzie na nowe lalki [oczywiscie poza pozostałymi opłatami] - zdawaj nam tu relacje i 3maj sie tam ;*
OdpowiedzUsuńHello from Spain: congratulations on the job. Even if you have to drive many miles to the end is worth it. In Spain there are very few jobs. Keep in touch.
OdpowiedzUsuńDojazdy... Skąd ta to znam...
OdpowiedzUsuńJa też się wałęsam po dworcach i przystankach wszej maści. Ale więcej niż 2.5 godziny dziennie nie przekraczam.
Cieszę się razem z Tobą, z tej pracy i życzę owocnych zakupów po wypłacie:)
Dziękuję Wam kochani za miłe słowa!To dopiero 2 dni,jak pracuję więc napewno muszę przywyknąć do wszystkiego :) dojazdy są męczące bardzo,ale "jak się nie ma co się lubi - to się lubi co się ma" :D
OdpowiedzUsuńEee, to Ty gdzieś koło mnie:) Cyba, że liczysz od strony Francji:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia:)
jam z lubuskiego :)
UsuńPracy fajnej gratuluję :)
OdpowiedzUsuńAle dojazdów współczuję... Sama dojeżdżałam do pracy do innego miasta przez 3 lata i byłam wykończona psychicznie i fizycznie. Samochodem zawsze możliwość utkniecia w korkach, pociągiem czy autobusem - to się zepsuło, to się spóźniło :/
Teraz pracuje w domu i to mi najbardziej odpowiada. W swoim tempie. Teraz np. w szlafroku ;) Zrobiłam sobie przerwę między służbowymi mailami :D