wtorek, 7 listopada 2006

koniec urlopu macierzyńskiego

Tak,tak...to co dobre szybko się kończy,niestety.Mama musi wracać do pracy.Jedynym pocieszeniem jest to,ze zaproponowano mi pracę w Sekretariacie mojej firmy.Awans :)
Mijusia w zeszlym tygodniu otrzymala kolejne szczepienie - była bardzo dzielną dziewczynką oczywiscie.Przedyskutowalam takze kwestię wprowadzenia nowych pokarmów do jej diety,bo to juz czas najwyzszy!Zaczęlismy od kleiku ryzowego i kaszki ryzowej z dodatkiem jabłka (polskiej).Kolejno mam wprowadzac przetarte owoce,warzywa,soczki,zupki,obiadki...Początki oczywiscie są "ciekawe" - Maleńka nie bardzo wiedziała o co chodzi z tym takim czyms malym co mama próbuje włozyć jej do dziobka,czyli - łyzeczką :) No i ten nowy smak,konsystencja...Wkońcu pomyslałam,zeby moze spróbować pierw karmienia kaszka z uzyciem butelki i to zaczęło mieć sens :) Teraz Koza zjada 1 całą butlę kaszki (całą-czytaj około 90-100 ml) plus 4-5 razy flaszka z mleczkiem :). Musi ładnie jesć,bo przez ostatni miesiąc przybrała tylko okolo 600 gram i cos niebardzo rosnie...Lekarka uspokoiła mnie, ze prawdopodobnie to własnie dlatego,ze potrzebuje juz "wiecej" czyli stalego jedzenia.Za miesiac idziemy na kontrolne badani plus szczepienie i wtedy ocenimy efekty :)
Ponadto- Mia zaczęła sama obracać się z plecków na brzuszek!I zaczyna raczkować!No i oczywiscie gada jak najęta!!!
A teraz szczególne pozdrowienia:
LABAS VILMA,INGA i DARIOS!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz