niedziela, 25 lutego 2007
bez komentarza
Sil czlowiekowi nie starcza...Zaczelismy batalie z wyrobieniem malej paszportu i co?WIATR W OCZY!Zaczelo sie od tego,ze w ambasadzie polskiej najblizszy wolny termin (czytaj wolne 6 minut) przypada za okolo 4-5 miesiecy na przod...Wiec zdecydowalismy sie na zrobienie paszportu w Polsce.Wyslalam Tacie akt urodzenia Mii,upowaznienie do podejmowania czynnosci formalnych i co?Po batalii z przetlumaczeniem aktu urodzenia okazalo sie,ze dziecku trzeba wydac polska metryke,bo nawet brytyjska przetlumaczona nie uprawnia do niczego!I tu sie zaczelo.Pani w urzedzie przyczepila sie,ze dziecko ma podwoje nazwisko - tak jak mamusia,a w akcie slubu stoi,ze dzieci maja nazwisko po tacie!!!Chryste...sprawa nie do przeskoczenia,oczywiscie...Jutro jade do tutejszego urzedu rejestracyjnego,ale obawiam sie,ze moze byc problem ze zmiana nazwiska,bo imie mozna zmienic do 12 m-cy po rejestracji...Okazuje sie,ze jesli nie "obetna" mojego czlonu nazwiska,to trzeba bedzie wystapic tu o obywatelstwo,bo w Polsce nie nadadza!!!Bo skoro nie moga polskiej metryki wystawic,to tez nie zamelduja,nie dadza Peselu,nic!To przechodzi ludzkie pojecie,normalnie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz