...aż mam myśli samobójcze jak o tym pomyśle...kutwa...nie cierpię przeprowadzek!!!
Dobrze,że dziś miałam wolne - z okazji przeprowadzki dostaliśmy z Sebastianem po 1-nym wolnym dniu w pracy! :) Zawsze to coś,nadgoniliśmy zaległości.Dziś pomalowaliśmy 3ci raz kuchnię i łazienkę,kilka grzejników machnęłam olejną (2gi raz już),drzwi w łazience,cokoły,wejście na strych,do tego pranie dywanów jakimś szajsowatym ustrojstwem....zmarnowałam tylko czas na to,bo jakoś efektów nie było widać.....Położyliśmy gumoleum w kuchni i w łazience,ja pomalowałam sufit w przedsionku i dociełam gumoleum do "szafki na buty" czyli tak naprawdę do szafki z licznikami,gdzie spokojnie można będzie wsadzić jakieś buciki...
Umówiliśmy na jutro EKIPĘ od przeprowadzek,na 13.00.
Wróciłam do domu i zaczęłam pakować moje bibelociki,książki,dvd,itp,itd...Na jutro zostawiłam sobie pakowanie ubrań (wsadzę to poprostu w worki na śmieci),butów,no i cała kuchnia.I pewnie jeszcze masa jakiegoś szajsu po drodze,że o kompach i częściach nie wspomnę (pół garażu!)
Chciałabym zasnąć i obudzić sie już po tym wszystkim....Jak już będzie gotowe i ładnie urządzone....
Marzenia............
Dobranoc,bo podam już,a jeszcze CSI LV muszę obejrzeć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz