nareszcie,cholera jasna...myślałam,że sobie flaki wypruję.....zjazd za zjazdem,nie do opanowania to było (jest)...
wczoraj skończyliśmy o 2.00 nad ranem (zostaliśmy w starym domu) abo rano o 4.00 pobudka i na carboot :) teraz jest 21.00 a ja nie wiem jak się nazywam, ehhehehhe :) ale wszystko już jest na swoim miejscu i już jesteśmy u siebie :):):)
padam na twarz,a jutro do pracy....buuu....
To teraz czekamy na foty z nowej chawiry:))) Trzymaj sie o nie daj sie;)
OdpowiedzUsuńJa tez mam masakre choc troche w innej postaci:/
Iwona