niedziela, 12 października 2008

i już po

nareszcie,cholera jasna...myślałam,że sobie flaki wypruję.....zjazd za zjazdem,nie do opanowania to było (jest)...

wczoraj skończyliśmy o 2.00 nad ranem (zostaliśmy w starym domu) abo rano o 4.00 pobudka i na carboot :) teraz jest 21.00 a ja nie wiem jak się nazywam, ehhehehhe :) ale wszystko już jest na swoim miejscu i już jesteśmy u siebie :):):)

padam na twarz,a jutro do pracy....buuu....

1 komentarz:

  1. To teraz czekamy na foty z nowej chawiry:))) Trzymaj sie o nie daj sie;)
    Ja tez mam masakre choc troche w innej postaci:/
    Iwona

    OdpowiedzUsuń